Rozgrywki Premier League Data Czwartek 2 lipca, 21.15 Obiekt Etihad Stadium Arbiter Anthony Taylor Transmisje Canal+ Sport
Ciekawostki
Manchester City wygrał ostatnie dwa spotkania u siebie w Premier League z Liverpoolem. Teraz mogą to po raz pierwszy od 1937 roku wygrać trzy spotkania pod rząd na własnym terenie.
W swojej karierze menedżerskiej Pep Guardiola przegrał więcej meczów z Jurgenem Kloppem niż z jakimkolwiek innym menedżerem.
Liverpool jeśli pokona the Citizens w czwartek to uda się po raz trzeci zwyciężyć w dwóch ligowych spotkaniach w jednym sezonie. Wcześniej udało się to Liverpoolczykom w sezonach 2005/06 i 2015/16.
Jeśli Mohamed Salah zdobędzie bramkę lub zaliczy asystę, stanie się drugim najszybszym graczem, który będzie zaangażowany w 100 zdobytych goli w Premier League, osiągając wynik w swoim 115. meczu. Alan Shearer osiągnął to w 100 meczach.
Czerwiec 2020: Liverpool to make no major signings in the upcoming transfer window. [The Athletic]
Mistrzostwo zdobyte, ale sezon jeszcze się nie skończył.
Jest do pobicia jeszcze kilka rekordów, przede wszystkim najwyższa liczba punktów na koniec sezonu.
Walczymy też o trofea indywidualne, złotego buta czy złote rękawice.
Tak więc emocje sie nie skończyły, szczególnie nie zabraknie ich jutro bo gramy z ustępującymi mistrzami na ich terenie, więc zwycięstwo byłoby pięknym przypieczętowaniem naszej dominacji w tym sezonie.
Podejrzewam, że nie będzie to wybitnie trudny mecz.
W 2014 roku pisałem, że wypuszczając z rąk mistrzostwo nie tylko straciliśmy sam puchar, ale ducha drużyny, piłkarzy i trenera. To co zrobił Liverpool po ostatnim sezonie cechuje tylko i wyłącznie światową ligę, najlepszych sportowców i drużyny: podniósł się po niesamowicie udanym sezonie, gdzie niestety również wypuścił mistrzostwo, wrócił na ring i kompletnie rozwalił wszystkich i to tak, jak nie zrobił tego nikt w całej historii piłki kopanej. Powiedzieć nokaut, to jak powiedzieć pogłaskać.
W 2020 roku mówię, że zdobycie tego mistrzostwa zrzuciło ogromną presję z Naszych żołnierzy. Myślę, że przed Nami wiele sytych sezonów, gdzie będziemy oglądali bezwzględnie zarzynających swoje ofiary bestie, bez żadnych skrupułów czy presji. Czysty instynkt zabijania i zdobywania trofeów.
Pozostałym kibicom zostanie śledzenie emocjonującej walki o 2,3 i 4 miejsce.
Teoretycznie mecz o nic. Liverpoolu już ma zapewnione mistrzostwo. Chelsea i Lisy na razie walczą bardziej o wypadnięcie z TOP4 niż o dogonienie City, więc szejki raczej mogą być pewne drugiej lokaty. Ale to w teorii. W praktyce trzeba pokazać, kto tak naprawdę się liczy na angielskim podwórku. Trzeba jeszcze ten jeden raz utrzeć nosa chłopcom łysego. I jeszcze bardziej powiększyć przewagę nad nimi w tabeli. Także w teorii mecz o niewielką stawkę, ale w praktyce zapowiada się niezwykle emocjonujące widowisko!
Najpierw delektować się mega zasłużonym szpalerem,później rozegrać bardzo dobre spotkanie a następnie wygrywając pokazać kto jest kim aby w efekcie końcowym zrobić kolejny kroczek w kierunku paru rekordów.
Rozumiem, że już tytuł jest, upragniony, ukochany, wyczekiwany. Przyjąłbym na klatę jakąś porażkę z Newcastle, czy Burnley, bo chłopaki by się już nie potrafili skoncentrować.
Ale dziś powinna być ostra walka. A mamy jednego Fabinho w pomocy i jednego Van Dijka w obronie. Dziury ogromne w środku pola. A City w obronie też szwajcarski ser - ale nasze trio czasem też takie mecze ma, ze potrzebują x sytuacji by bramkę strzelić.
Szkoda wyniku i jak można wierzyć w nasze 3 gole w 2 połowie, tak myślę, że City na 99% coś dołoży, a myślę, że wbiją nam dziś piątaka...
Nodramawegotlallana pisze: ↑2 lip 2020, o 22:42
Taki mecz był potrzebny. Może niektórym otworzą się oczy na pewne kwestie.
Że piłkarzom nie będzie się chciało grać na 100% w sparingu, bo taką wagę mają pozostałe kolejki Premier League? Jeśli ktoś myślał, że dzisiaj nasi piłkarze wyjdą z pełną mobilizacją po imprezach w zeszłym tygodniu musiał być bardzo naiwny. Jedyne co ten mecz pokazał to to, że nie ma sensu grać pierwszą jedenastką w pozostałych meczach, a szansę gry do końca sezonu powinni dostać Keita, Elliott, Williams, czy Jones.
- nie mamy pewniaków na ławce
- geggenpressing musi być z taką drużyną na 120%, a przy 60-70% powstają ogromne luki i przeciwnik ma kilkanaście golden chances
Williams przez te parenascie minut zagral lepiej niz Arnold 75min. Dojrzala gra, zmysl do gry na krotkie podania. Bedzie z niego zawodnik oj bedzie. Szkoda ze Elliott i Jones znowu nie dostali szansy.