Liverpool - Atlético Madryt
Moderatorzy: zoltoczerwony, ramar, Juluz, Szpieg1, Gonzo, Daniel, AirCanada
-
- Posty: 28
- Rejestracja: 5 cze 2019, o 09:59
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Byliśmy zdecydowanie lepsi, ale co z tego
- Jyuuken
- Posty: 703
- Rejestracja: 17 mar 2011, o 13:52
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Adrian skopcil i też mnie wkurzył tym wybiciem, ale prawda jest taka, że powinniśmy wygrać w regulaminowym czasie gry na miękko bo atleti nie miało żadnych argumentów, bo ile mieliśmy okazji, różnych, obramowań bramki to głowa mała.
Ostatnio zmieniony 12 mar 2020, o 00:39 przez Jyuuken, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 112
- Rejestracja: 24 maja 2017, o 11:36
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Ale jakim cudem nic nie wpadło w drugiej połowie? Przecież do odpału Adriana byliśmy z 10 klas lepsi od Atletico...
-
- Posty: 66
- Rejestracja: 8 kwie 2017, o 17:03
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Dziękuję za walkę, za serce zostawione na boisku, błędy się zdążają i zdążać będą. Wszystkim którzy biadolą albo biadolić będą po tym meczu polecam zluzować majty.
-
- Posty: 1799
- Rejestracja: 4 lut 2011, o 11:02
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Obiektywnie patrząc, sezon się nam całkowocie posypał
Ostatnie 6 meczów to aż 4 porażki w tym odpadnięcie z pucharu FA i blamaż w LM (bo z 2-0 na 2-3 w dogrywce na Anfield z gniecionym cały mecz Atletico to blamaz)
Jestem załamany i nawet potencjalny mistrz będzie smakował jakoś.. inaczej.
Ostatnie 6 meczów to aż 4 porażki w tym odpadnięcie z pucharu FA i blamaż w LM (bo z 2-0 na 2-3 w dogrywce na Anfield z gniecionym cały mecz Atletico to blamaz)
Jestem załamany i nawet potencjalny mistrz będzie smakował jakoś.. inaczej.

-
- Posty: 578
- Rejestracja: 6 cze 2014, o 00:12
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Weź moderator zamknij ten temat na dziś i otwórz jutro.
"A żyć możesz dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć"
erni9292 pisze:Twoje pierdolenie?Flymf pisze:Pewne rzeczy się nie zmieniają (:
-
- Posty: 129
- Rejestracja: 18 kwie 2012, o 22:56
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Szkoda, bo AM było już na deskach. Ładny mecz, dużo walki, sędziowanie na fajnym poziomie. Niestety tym razem się nie udało.
-
- Posty: 450
- Rejestracja: 28 sty 2011, o 22:24
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Znajomy mi cały czas powtarzał, że AM dziś wygra bo cała ta liga mistrzów jest ustawiona. Świat stawiał na Liverpool(wydane miliardy na nasz awans u buków), że przejdzie dalej, ale to AM miało awansować. I tak to się kręci. Sport sportem a biznes biznesem. Przy stanie 2-1 napisał, że AM ten mecz wygra a bramkę zwycięską strzelą w samej końcówce. Nie wierzy w przypadkowy błąd Adriana , a potem ta interwencja bez rąk. Według niego mecz z Barcą w zeszłym roku również był ustawką jak i kilka innych w LM np. Barca - PSG kilka lat temu. Piszę tylko dlatego, że sam nie wiem co o tym sądzić. Osobiście chcę wierzyć, że wszystko jest fair i zapierałem się rękami i nogami, że gada głupoty, ale już sam nie wiem czy sport jest czysty? Wg niego steruje wszystkim UEFA, sponsorzy, TV i bukmacherzy..
"Koniec! Zrobili to! Zrobili to! Zrobili to! Historia! Legenda! Liverpool! Klopp! Origi! Wijnaldum! Bohaterowie tego stadionu i tej ziemi" - Mateusz Borek po meczu Liverpool - Barcelona (4-0) 7.05.2019
- Szpieg1
- Moderator
- Posty: 1406
- Rejestracja: 24 sie 2011, o 12:49
- Lokalizacja: Wawa
Re: Liverpool - Atlético Madryt
A tu czwartek wolny od wątku, popiszecie sobie w piątek.
Dobrze ktoś kiedyś napisał, że co będzie się działo jak pierwszy oraz jeden ważny mecz przegramy. Na szczęście nie miałem czasu tego czytać.
EDIT:
Otwieram wątek wcześniej, jak zobaczę jakieś śmieciowe posty to bany będą bez ostrzeżenia.
Dobrze ktoś kiedyś napisał, że co będzie się działo jak pierwszy oraz jeden ważny mecz przegramy. Na szczęście nie miałem czasu tego czytać.
EDIT:
Otwieram wątek wcześniej, jak zobaczę jakieś śmieciowe posty to bany będą bez ostrzeżenia.
- PyrkaLFC
- Posty: 2419
- Rejestracja: 16 sty 2013, o 18:53
- Lokalizacja: Poznań
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Właśnie tego nie mogę zrozumieć, tego całego hypu na zajebistość Simeone i jednocześnie dyskredytowania skilla Jurasa (nie żebyś Ty akurat jakoś szczególnie hypował Czolo, ale jest jakaś taka narracja, zwłaszcza wśród telewizyjnych ekspertów, choć i na forum zdarzają się ludzie, którzy umniejszają Kloppowi, uważają że Salah to "One Season Wonder" i tego typu kwiatki). W życiu nie zgodze się ze stwierdzeniem, że Simeone w ogóle ograł Kloppa, a już na pewno nie, że zrobił to zmianami.Sumo pisze:Zmiany, zmiany, zmiany...
Tym właśnie Simeone dziś ograł Kloppa. Fajnie, gdyby Jurek wyciągnął z tego wnioski na przyszłość.
Nie umniejszając oczywiście Czolo i jego ekipie, bo wykazali się świetną konsekwencją jeśli chodzi o gre obronną, zwłaszcza w pierwszym meczu. Zdobyli jakoś z niczego bramkę w 4 minucie i się zamurowali. Do tego w pierwszym spotkaniu sędzie reagował praktycznie na każdy upadek piłkarza ATM, a nasi grali beznadziejnie w ataku - pierwszy mecz to był mecz na remis, przy czym Fabinho przytrafiło się to co sie przytrafiło i Hiszpanie mieli zaliczkę. Za to wczoraj...
To był jeden z naszych najlepszych występów w sezonie, obok tego przeciwko Leicester. Zawodnicy pracowali na całej murawie, Wijnaldum i Ox podłączali się do ataków, Mane i Salah odbierali piłkę na własnej połowie, Henderson dzielił i rządził w środku. Jak co jakiś czas padła kamera na Simeone to wyglądało jakby kompletnie nie panował nad spotkaniem, nie wiem kogo bardziej uspokajał tymi gestami - piłkarzy czy siebie? Przeszkadzała nasza nieskuteczność, choć pewnie swoje robił czas w jakim musieliśmy pozbywać się piłki w tak zagęszczonej 16stce. No i Oblak to ktoś kto powinień byc proipsowany za ten mecz, a nie Diego. Taktyka ATM na to spotkanie była żadna, odbijający się od Van Dijka Correa i Joao Felix nurkujący przy każdym kontakcie. Co do naszej taktyki - miałem wrażenie, że boczni napastnicy mają zabierać ze soba defensorów i robić miejsce dla graczy z środka pola, to sie mogło udać. Nie przypominam sobie żeby Salah czy Mane mieli jakies klarowne sytuacje - Salah uderzał z tego co sobie wypracował, Mane miał strzał z linii pola karnego i te dwie przewrotki, nie pamiętam czy coś jeszcze. W sumie z ofensywnej trójki najlepsze sytuacje miał Bobby, niestety to nie był jego dzień.
Fatalny wylew Adriana, jednak karma is a bitch, teraz oberwało nam się za te wszystkie sytuacje gdzie Speroni, Fabiański czy Pickford dzielili się z nami punktami. Smutno trochę, że odpadamy, chociaż pocieszające jest to że po takim spotkaniu,a nie takim żałosnym gównie jakie zagraliśmy w pierwszym meczu czy przeciwko Watfordowi. Gini motm, James dobre wejście też zaliczył. Szkoda tej główki Robertsona, Trippier pewnie interwencja życia. Jeśli rozgrywki będą kontynuowane w bliższej lub dalszej przyszłości to mam nadzieje, że City zatrzyma się w Madrycie, jeśli nie na Bernabeu, to na Metropoliatno.
"Grało się non stop, od samego rana.
Nie płaciłem hajsem tylko bólem w kolanach"
https://streamable.com/j3pcz?fbclid=IwA ... s9stQEFQiU
Nie płaciłem hajsem tylko bólem w kolanach"
https://streamable.com/j3pcz?fbclid=IwA ... s9stQEFQiU

- MKrzysiek
- Posty: 176
- Rejestracja: 12 wrz 2011, o 23:32
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Po takim meczu jak ten z Atletico Madryt jest tylko 1 odpowiedź na odpadnięcie" "Dumny po zwycięstwie wierny po porażce".Co do samego meczu to pomimo porażki mówię to z satysfakcją ale The Reds pokazali ambicję, wolę walki przez pełne 120 minut i to , że nawet gdy wynik nie układał się po ich myśli to walczyli o zwycięstwo i awans aż do samego końca (niestety Atletico okazało się bardziej bezwzględne i skuteczne pod naszym polem karnym co w efekcie dało im zwycięstwo nad nami w dwumeczu 4:2 - ktoś może powiedzieć, że to my powinniśmy awansować ale zwycięzców się nie sądzi)
Teraz garść statystyk ukazujących naszą przewagę nad Atletico Madryt na Anfield:
- Przewaga w bramkach 3 do 2 dla Atletico
- Przewaga w strzałach ogółem aż 34 do 10 dla nas (tak tak to nie pomyłka!!)
- Przewaga w strzałach celnych 11 do 4 dla nas
- Przewaga w rzutach rożnych 16 do 3 dla nas
- Przewaga w posiadaniu piłki 71% do 29% dla nas
-Przewaga w celności podań 83,6% do 59,25 dla nas
Subiektywna ocena zawodników the Reds za mecz z Atletico Madryt:
Adrian - mówię to z przykrością ale ten mecz go przerósł. O ile przez pierwsze 90 minut nie popełnił błędów o tyle w dogrywce to po jego błędzie straciliśmy 1 bramkę a potem przy 2 i 3 też nie popisał się jakimiś specjalnymi umiejętnościami bramkarskimi. Jeżeli nie wyeliminuje błędów ze swojej gry latem trzeba będzie poszukać iinego zmiennika dla Alissona niż on (mam tu na myśli wypożyczonego Kamila Grabarę).
Andy - dobry mecz młodego Szkota, który nie popełnił większych błędów w obronie oraz miał ze 2-3 okazje na zdobycie bramki ale ich nie wykorzystał (jedyne nad czym musi pracować w ofensywie to bardziej precyzyjne uderzenia z dystansu). Moim zdaniem najlepszy z naszej defensywy
Joe Gomez - przez większą część regulaminowego czasu gry grał nieźle, ale nie zmienia to faktu, że w dogrywce zawiódł zupełnie i jest on odpowiedzainy za błędy w kryciu, które przesądziły o styarceniu aż 3 bramek. Zdecydowanie do poprawy ;/
Virgil - lepszy na pewno niż jego partner z obrony i przez większą część regulaminowego czasu gry grał w miarę pewnie. Potem w dogrywce nie ustrzegł się błędów przy bramce na 2;1 i 2:2 dla Atletico (przy 3 raczej nie zawinił). Był napewno lepszy niż młody Anglik ale nie zmienia to jednak faktu, że nie był to jego idealny występ. Stać go na więcej ;/
trent - Arnold - dobre zawody młodego Anglika który był w miarę pewny w defensywie i często podłączał się do akcji ofensywnych. W dogrywce widać było po nim zmęczenie i wkradły się pewne błędy ale nie zmienia to faktu, że zawody rozegrał całkiem niezłe
Gini -moim zdaniem 1 z bardziej pozytywnych postaci tego meczu. Zaliczył kolejną ładną i ważną bramkę głową poza tym jak zwykle dużo walczył, biegał, podłączał się do ackji ofensywnych i pomagał w defensywie. W dużej to dzięki niemu zawdzięczamy tak wysokie statystyki jeżeli chodzi o celność podań i posiadanie piłki. Niezłe zawody
Jordan - nasz kapitan jak zwykle emanował na boisku spokojem, opanowaniem, inteligencją boiskową w grze oraz dobrze regulował tempo gry. W dogrywce nieco opadł z sił i nie ustrzegł się błędu Atletico przy bramce na 2:2 ale zawody rozegrał w miarę solidne
Alex oxlade - nnie można mu odmówić zaangażowania, woli walki, ambicji i determinacji. Widać było po nim, że szuka gry na 1 kontakt, miał 2-3 niezłe strzały z dystansu a nawet zaliczył asystę przy golu na 1:0 dla Giniego, ale wybierając pomiędzy nim a Nabym Keitą na pozycję playmakera wybrałbym gwinejczyka. Stać go n więcej
Mo Salah - zdecydowanie najjaśniejszy z naszej ofensywy. Przez większą część meczu miał parę ładnych rajdów, szukał też gry na 1 kontakt, a przy odrobinie szczęścia mógł mieć 1-2 bramki na swoim koncie. jedna z bardziej pozytywnych postaci na boisku ale stać go na dużo więcej
Bobby Firmino - pomimo tego, że strzelił ważną bramkę na 2:0 i starał się pomagać jak mógł w rozegraniu piłki to nie były idealne zawody w jego wykonaniu. Miał parę ładnych, nietuzinkowych zagrań i walczył ale od niego oczekujemy jednak odrobinę więcej
Sadio Mane - całkiem niezłe choć nie idealne zawody w wykonaniu Senegalczyka. Miał parę niezłych swoją stroną i widać było, że szuka gry kombinacyjnej (jeśli się nie mylę t on lub Gini zaliczyl asystę przy golu na 2:0 dla Furmino). Tylko solidne zawody
Divock Origi - wszedł na boisko ale poza 1 niezłym strzałem niczym specjalnym się nie wyróznil. Jeżeli nie poprawi swojej gry i skuteczności będzie 1 z zawodników na sprzedaż w letnim okienku transferowym (przy całym szacunku dla niego);/
James Milner - wszedł za oxa i miał parę dobrych zagrań ale w decydującej części meczu i on nie ustrzegł się błędów. Przeciętne zawody Anglika
fabinho - wszedł za Hendo ale niczym specjalnym poza paroma niezłymi zagraniami sie nie wyróżnił. DO poprawy
Takumi Minamino grał zbyt krótko by móc go ocenić
Teraz garść statystyk ukazujących naszą przewagę nad Atletico Madryt na Anfield:
- Przewaga w bramkach 3 do 2 dla Atletico
- Przewaga w strzałach ogółem aż 34 do 10 dla nas (tak tak to nie pomyłka!!)
- Przewaga w strzałach celnych 11 do 4 dla nas
- Przewaga w rzutach rożnych 16 do 3 dla nas
- Przewaga w posiadaniu piłki 71% do 29% dla nas
-Przewaga w celności podań 83,6% do 59,25 dla nas
Subiektywna ocena zawodników the Reds za mecz z Atletico Madryt:
Adrian - mówię to z przykrością ale ten mecz go przerósł. O ile przez pierwsze 90 minut nie popełnił błędów o tyle w dogrywce to po jego błędzie straciliśmy 1 bramkę a potem przy 2 i 3 też nie popisał się jakimiś specjalnymi umiejętnościami bramkarskimi. Jeżeli nie wyeliminuje błędów ze swojej gry latem trzeba będzie poszukać iinego zmiennika dla Alissona niż on (mam tu na myśli wypożyczonego Kamila Grabarę).
Andy - dobry mecz młodego Szkota, który nie popełnił większych błędów w obronie oraz miał ze 2-3 okazje na zdobycie bramki ale ich nie wykorzystał (jedyne nad czym musi pracować w ofensywie to bardziej precyzyjne uderzenia z dystansu). Moim zdaniem najlepszy z naszej defensywy

Joe Gomez - przez większą część regulaminowego czasu gry grał nieźle, ale nie zmienia to faktu, że w dogrywce zawiódł zupełnie i jest on odpowiedzainy za błędy w kryciu, które przesądziły o styarceniu aż 3 bramek. Zdecydowanie do poprawy ;/
Virgil - lepszy na pewno niż jego partner z obrony i przez większą część regulaminowego czasu gry grał w miarę pewnie. Potem w dogrywce nie ustrzegł się błędów przy bramce na 2;1 i 2:2 dla Atletico (przy 3 raczej nie zawinił). Był napewno lepszy niż młody Anglik ale nie zmienia to jednak faktu, że nie był to jego idealny występ. Stać go na więcej ;/
trent - Arnold - dobre zawody młodego Anglika który był w miarę pewny w defensywie i często podłączał się do akcji ofensywnych. W dogrywce widać było po nim zmęczenie i wkradły się pewne błędy ale nie zmienia to faktu, że zawody rozegrał całkiem niezłe

Gini -moim zdaniem 1 z bardziej pozytywnych postaci tego meczu. Zaliczył kolejną ładną i ważną bramkę głową poza tym jak zwykle dużo walczył, biegał, podłączał się do ackji ofensywnych i pomagał w defensywie. W dużej to dzięki niemu zawdzięczamy tak wysokie statystyki jeżeli chodzi o celność podań i posiadanie piłki. Niezłe zawody

Jordan - nasz kapitan jak zwykle emanował na boisku spokojem, opanowaniem, inteligencją boiskową w grze oraz dobrze regulował tempo gry. W dogrywce nieco opadł z sił i nie ustrzegł się błędu Atletico przy bramce na 2:2 ale zawody rozegrał w miarę solidne

Alex oxlade - nnie można mu odmówić zaangażowania, woli walki, ambicji i determinacji. Widać było po nim, że szuka gry na 1 kontakt, miał 2-3 niezłe strzały z dystansu a nawet zaliczył asystę przy golu na 1:0 dla Giniego, ale wybierając pomiędzy nim a Nabym Keitą na pozycję playmakera wybrałbym gwinejczyka. Stać go n więcej

Mo Salah - zdecydowanie najjaśniejszy z naszej ofensywy. Przez większą część meczu miał parę ładnych rajdów, szukał też gry na 1 kontakt, a przy odrobinie szczęścia mógł mieć 1-2 bramki na swoim koncie. jedna z bardziej pozytywnych postaci na boisku ale stać go na dużo więcej

Bobby Firmino - pomimo tego, że strzelił ważną bramkę na 2:0 i starał się pomagać jak mógł w rozegraniu piłki to nie były idealne zawody w jego wykonaniu. Miał parę ładnych, nietuzinkowych zagrań i walczył ale od niego oczekujemy jednak odrobinę więcej

Sadio Mane - całkiem niezłe choć nie idealne zawody w wykonaniu Senegalczyka. Miał parę niezłych swoją stroną i widać było, że szuka gry kombinacyjnej (jeśli się nie mylę t on lub Gini zaliczyl asystę przy golu na 2:0 dla Furmino). Tylko solidne zawody
Divock Origi - wszedł na boisko ale poza 1 niezłym strzałem niczym specjalnym się nie wyróznil. Jeżeli nie poprawi swojej gry i skuteczności będzie 1 z zawodników na sprzedaż w letnim okienku transferowym (przy całym szacunku dla niego);/
James Milner - wszedł za oxa i miał parę dobrych zagrań ale w decydującej części meczu i on nie ustrzegł się błędów. Przeciętne zawody Anglika
fabinho - wszedł za Hendo ale niczym specjalnym poza paroma niezłymi zagraniami sie nie wyróżnił. DO poprawy
Takumi Minamino grał zbyt krótko by móc go ocenić
- Mitchell
- Posty: 1569
- Rejestracja: 30 mar 2005, o 15:43
Re: Liverpool - Atlético Madryt
No cóż... zrobi się nieco ciszej na stronie. Dla wielu z nas sytuacja po postu wraca do normy.
Liverpool gra w kratkę, raz wygra, czasami przegra, potknie się gdzieś o krok od sukcesu... Nihil novi.
To co działo się przez ostatni rok to był jakiś sen wariata. To nie miało się prawa wydarzyć. A już na pewno nie kibicom Liverpoolu. Wiecznego loosera. Był w tym trwaniu z klubem jakiś ukryty masochizm i... duma. Dumni po zwycięstwie (rzadko) i wierni po porażce (o jakże często).
Uczucia obce nowej fali czerwonych kibiców, zaprogramowanych wyłącznie na sukces. Dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie w zeszłym roku doprowadzono im prąd na wioskę. A Liverpoolowi nie kibicują od Madrytu. To wstyd. Oni są wierni od Stambułu/Dortmundu/Rzymu '84*
* -niepotrzebne skreślić.
A najlepiej od czasu wynalezienia koła. Tylko wcześniej nie mieli dostępu do internetu. Mama zabrała.
Nie mam słów na to co przelało się w temacie Adriana. To wyglądało jak wataha kibiców Chelsea, najgorszej patologii klubowej jaką znam. Jeśli tak ma wyglądać nowa fala sympatyków Liverbirda to chyba czas na mnie. Może zajmę się golfem... Doprawdy zastanawiające dlaczego w tym rynsztoku nie brali udziału ludzie, którzy są na stronie od wielu lat...?
Przypadek?
Adrian zawalił. Nawet zaryzykowałbym, iż przegrał nam ten mecz. Po tej bramce już nic nie było takie samo.
Atletico uwierzyło. Przez półtorej godziny powoli uchodziło z nich życie, gasła nadzieja, trybuny wysysały energię a w tym jednym momencie nasz bramkarz podłączył ich do defibrylatora. I otworzyli oczy.
Przeciwnik miał bardziej wyrównaną kadrę. Bez takich słabych punktów jak Gomez czy Adrian. Naszym błędem było, iż daliśmy im szansę na dobranie się do tych kruchych ogniw. Kto zabraniał strzelić 5 bramek? Przecież sytuacje były.
Wynik 5:0 po końcowym gwizdku chyba nikogo by nie zdziwił.
Podobnie jak "klasa" Adriana. Oczywiście na bezrobociu znalazł się wyłącznie przez przypadek.
Ale takie mecze z Chelsea czy Atleti musiały nadejść.To raczej forma z początku sezonu była aberracją rzeczywistej wartości Hiszpana. Zaciemniły obraz wielu sympatykom. Płynęły pochwały. Wystarczy odwinąć wątek na forum. To również nagminna z tutejszych przywar: jeden świetny występ czyni z piłkarza Boga. Pewnie dlatego tak trudno znaleźć do pogadania kogoś trzeźwego, racjonalnie oceniającego, mającego swoje stonowane, stabilne zdanie. Merytoryki coraz mniej. Klakierów coraz więcej.
Wracając do naszej nieskuteczności... To nie pierwszy raz gdy mecz nam się wymknął z tego powodu.
Początek sezonu zakrzywił nieco naszą optykę. Strzelaliśmy więcej niż powinniśmy. xG nie wskazywało na tyle bramek ile zdobywaliśmy. Chodzi mi po głowie od jakiegoś czasu dłuższy wpis. Nie chcę wdawać się teraz w szczegóły. Wydaje mi się, iż będziemy się mogli spodziewać po wakacjach pewnego przedefiniowania naszej gry. Głównie gry w ataku. Może się to wiązać z jakimś nowym nazwiskiem i wcale by mnie to nie zdziwiło. Ale nieodkryte pokłady jakie drzemią w obecnej drużynie zna tylko Klopp, więc równie dobrze możemy pójść starą ścieżką. Mam po prostu przeczucie, że jakaś formuła się wyczerpała. Jest jeszcze sporo czasu by o tym kiedyś napisać. Szczególnie biorąc pod uwagę, na to co dzieje się na świecie i że nowy sezon może się rozpocząć w 2021. Nawet dokończenie starego nie jest pewne.
I na koniec nie mogę sobie odmówić małego komentarza do pracy sędziego.
Gość kapitalnie poprowadził mecz. Biorąc pod uwagę, że gwizdał jeden z najtrudniejszych do sędziowania zespołów w Europie wywiązał się znakomicie. Nie dał sobie wejść na głowę, wytrzymał ciśnienie gdy do niego skakali, nie nabierał się na nurki, nie pozwalał grać na czas... Normalnie chapeau bas. Mikropomyłki były. Niewiele ale równo w obie strony.
Jakże inne sędziowanie od tego z pierwszego meczu.
Holender. Danny Makkelie. Warto zapamiętać.
Liverpool gra w kratkę, raz wygra, czasami przegra, potknie się gdzieś o krok od sukcesu... Nihil novi.
To co działo się przez ostatni rok to był jakiś sen wariata. To nie miało się prawa wydarzyć. A już na pewno nie kibicom Liverpoolu. Wiecznego loosera. Był w tym trwaniu z klubem jakiś ukryty masochizm i... duma. Dumni po zwycięstwie (rzadko) i wierni po porażce (o jakże często).
Uczucia obce nowej fali czerwonych kibiców, zaprogramowanych wyłącznie na sukces. Dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie w zeszłym roku doprowadzono im prąd na wioskę. A Liverpoolowi nie kibicują od Madrytu. To wstyd. Oni są wierni od Stambułu/Dortmundu/Rzymu '84*
* -niepotrzebne skreślić.
A najlepiej od czasu wynalezienia koła. Tylko wcześniej nie mieli dostępu do internetu. Mama zabrała.
Nie mam słów na to co przelało się w temacie Adriana. To wyglądało jak wataha kibiców Chelsea, najgorszej patologii klubowej jaką znam. Jeśli tak ma wyglądać nowa fala sympatyków Liverbirda to chyba czas na mnie. Może zajmę się golfem... Doprawdy zastanawiające dlaczego w tym rynsztoku nie brali udziału ludzie, którzy są na stronie od wielu lat...?
Przypadek?
Adrian zawalił. Nawet zaryzykowałbym, iż przegrał nam ten mecz. Po tej bramce już nic nie było takie samo.
Atletico uwierzyło. Przez półtorej godziny powoli uchodziło z nich życie, gasła nadzieja, trybuny wysysały energię a w tym jednym momencie nasz bramkarz podłączył ich do defibrylatora. I otworzyli oczy.
Przeciwnik miał bardziej wyrównaną kadrę. Bez takich słabych punktów jak Gomez czy Adrian. Naszym błędem było, iż daliśmy im szansę na dobranie się do tych kruchych ogniw. Kto zabraniał strzelić 5 bramek? Przecież sytuacje były.
Wynik 5:0 po końcowym gwizdku chyba nikogo by nie zdziwił.
Podobnie jak "klasa" Adriana. Oczywiście na bezrobociu znalazł się wyłącznie przez przypadek.
Ale takie mecze z Chelsea czy Atleti musiały nadejść.To raczej forma z początku sezonu była aberracją rzeczywistej wartości Hiszpana. Zaciemniły obraz wielu sympatykom. Płynęły pochwały. Wystarczy odwinąć wątek na forum. To również nagminna z tutejszych przywar: jeden świetny występ czyni z piłkarza Boga. Pewnie dlatego tak trudno znaleźć do pogadania kogoś trzeźwego, racjonalnie oceniającego, mającego swoje stonowane, stabilne zdanie. Merytoryki coraz mniej. Klakierów coraz więcej.
Wracając do naszej nieskuteczności... To nie pierwszy raz gdy mecz nam się wymknął z tego powodu.
Początek sezonu zakrzywił nieco naszą optykę. Strzelaliśmy więcej niż powinniśmy. xG nie wskazywało na tyle bramek ile zdobywaliśmy. Chodzi mi po głowie od jakiegoś czasu dłuższy wpis. Nie chcę wdawać się teraz w szczegóły. Wydaje mi się, iż będziemy się mogli spodziewać po wakacjach pewnego przedefiniowania naszej gry. Głównie gry w ataku. Może się to wiązać z jakimś nowym nazwiskiem i wcale by mnie to nie zdziwiło. Ale nieodkryte pokłady jakie drzemią w obecnej drużynie zna tylko Klopp, więc równie dobrze możemy pójść starą ścieżką. Mam po prostu przeczucie, że jakaś formuła się wyczerpała. Jest jeszcze sporo czasu by o tym kiedyś napisać. Szczególnie biorąc pod uwagę, na to co dzieje się na świecie i że nowy sezon może się rozpocząć w 2021. Nawet dokończenie starego nie jest pewne.
I na koniec nie mogę sobie odmówić małego komentarza do pracy sędziego.
Gość kapitalnie poprowadził mecz. Biorąc pod uwagę, że gwizdał jeden z najtrudniejszych do sędziowania zespołów w Europie wywiązał się znakomicie. Nie dał sobie wejść na głowę, wytrzymał ciśnienie gdy do niego skakali, nie nabierał się na nurki, nie pozwalał grać na czas... Normalnie chapeau bas. Mikropomyłki były. Niewiele ale równo w obie strony.
Jakże inne sędziowanie od tego z pierwszego meczu.
Holender. Danny Makkelie. Warto zapamiętać.
Chat o Liverpoolu, klubach Premier League i ciekawych meczach.
Zapraszam
Zapraszam
-
- Posty: 622
- Rejestracja: 3 maja 2019, o 20:00
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Ten mecz spokojnie był wygrany. Prowadziliśmy 2:0 przez 3 minuty. Spokojne wycofanie piłki do Adriana, a ten JEB na ślepo po ziemi na środek i niestety. Ta fatalna decyzja zabrała nam wszystko, a wystarczyło podać do nie pilnowanego Robertsona. Jedna błędna decyzja zmieniła cały obraz gry, a hejterzy mają teraz pole do popisu.
Jakość była, przeaga była, Atletico nie istniało, ale...
Alissona nie było. Gościa, który ratował nas w zeszłym sezonie tak samo jak Oblak ratował ATM wczoraj.
Tak sobie myśle też, że Origi powinien na 9 wczoraj zagrać od początku. Przecież przy grze na dośrodkowania potrzeba wysokiego napastnika z dobrym wykończeniem i grą głową.
Jakość była, przeaga była, Atletico nie istniało, ale...
Alissona nie było. Gościa, który ratował nas w zeszłym sezonie tak samo jak Oblak ratował ATM wczoraj.
Tak sobie myśle też, że Origi powinien na 9 wczoraj zagrać od początku. Przecież przy grze na dośrodkowania potrzeba wysokiego napastnika z dobrym wykończeniem i grą głową.
- ynwa19
- Posty: 751
- Rejestracja: 10 sty 2019, o 22:14
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Ja to jestem jeszcze dzisiaj po prostu smutny
Straciliśny szansę i to niestety na własne życzenie.
Jak pisałem na głównej już oczywiście,że Adrian popełnił fatalny błąd,którego nie powinien popełnić ale taka jest niewdzięczna rola bramkarza będącego jak...saper!
Mam to odczucie,że w tym danym monencie zagrał bezmyślnie,na pałę a przecież po lewej machał mu Milli.
Z czego więc ta kosztowna pomyłka wynikła? Moim zdaniem z braku odpowiedniej koncentracji.
Lecz wtedy było ciągle nieźle bo potrzebowaliśmy tylko 1 gola do szczęścia.
I wtedy wydarzyła się ta decydująca w moje opinii sytuacja z kolejnym trafieniem Atleti,przy którym nasi defensorzy wyglądali słabo dając się ograć "materacom".
To dało i powinno się zakończyć przerwaniem tej akcji.
Szkoda!
Lecz ogòlnie zagraliśmy dobre spotkanie,tworzyliśmy dużo sytuacji do zdobycia gola choć skuteczność szwankowała.
Fajne były te trójkąty a szczególnie ten Trent,Ox i Mo.
Bobby w końcu trafił na Anfield i mógł być bohaterem ale mimo to co najmniej 2 razy powinien był także skierować piłkę do siatki.
Gini szalał prawie jak z Barcą,Sadio harował na całym boisku(te odbiory!) i niewiele zabrakło do fantastycznych bramek z przewrotek.
Ale dla mnie MOTM to nasz Egyptian King,który robił co mógł aby zaskoczyć niesamowitego wczoraj Oblaka.
Stąd summa summarum nie mam wielkich pretensji do drużyny-po prostu czasami decydują te detale(cytując pana H.)i tyle.
Jednak serce boli
YNWA and come on LFC!

Straciliśny szansę i to niestety na własne życzenie.
Jak pisałem na głównej już oczywiście,że Adrian popełnił fatalny błąd,którego nie powinien popełnić ale taka jest niewdzięczna rola bramkarza będącego jak...saper!
Mam to odczucie,że w tym danym monencie zagrał bezmyślnie,na pałę a przecież po lewej machał mu Milli.
Z czego więc ta kosztowna pomyłka wynikła? Moim zdaniem z braku odpowiedniej koncentracji.
Lecz wtedy było ciągle nieźle bo potrzebowaliśmy tylko 1 gola do szczęścia.
I wtedy wydarzyła się ta decydująca w moje opinii sytuacja z kolejnym trafieniem Atleti,przy którym nasi defensorzy wyglądali słabo dając się ograć "materacom".
To dało i powinno się zakończyć przerwaniem tej akcji.
Szkoda!
Lecz ogòlnie zagraliśmy dobre spotkanie,tworzyliśmy dużo sytuacji do zdobycia gola choć skuteczność szwankowała.
Fajne były te trójkąty a szczególnie ten Trent,Ox i Mo.
Bobby w końcu trafił na Anfield i mógł być bohaterem ale mimo to co najmniej 2 razy powinien był także skierować piłkę do siatki.
Gini szalał prawie jak z Barcą,Sadio harował na całym boisku(te odbiory!) i niewiele zabrakło do fantastycznych bramek z przewrotek.
Ale dla mnie MOTM to nasz Egyptian King,który robił co mógł aby zaskoczyć niesamowitego wczoraj Oblaka.
Stąd summa summarum nie mam wielkich pretensji do drużyny-po prostu czasami decydują te detale(cytując pana H.)i tyle.
Jednak serce boli
YNWA and come on LFC!

Przez życie idź z uśmiechem na twarzy
-
- Posty: 622
- Rejestracja: 3 maja 2019, o 20:00
Re: Liverpool - Atlético Madryt
Ta poprzeczka Robbo mogła zamknąć mecz idealnie. Aj. Na tym poziomie koncentracja była potrzebna. Podczas gdy cała 10 znanych już nam wszystkich zawodników była doświadczona o zeszłe mecze i sezony w LM i byli w pełni przygotowani mentalnie do tego spotkania, to niestety ten jeden zawodnik któremu nie było dane przeżyć w swojej karierze grać w LM przeciwko najlepszym to odbiło się tym, że ten brak doświadczenia i koncentracji odbił się fatalnym w skutkach kiksem bramkarskim.
Mnie też boli cały czas ten mecz. Niewdzięczny wynik. Niewdzięczna i bezwzględna piłka, która w kilka minut brutalnie zepchnęła nas z nieba do piekła. Nadal nie mogę się pogodzić z tym meczem.
Bramkarz to niewdzięczna rola. Ale błąd Adriana był skandaliczny i raczej niezrozumiały. Miał całą lewą stronę pustą, a nawet wystarczyło przyjąć i szybko wykopać w górę piłkę. A on zrobił mniej więcej to co Karius z Benzemą. Podarował bramkę i awans za jednym machnięciem. W nocy spać nie mogłem bo ciągle myślałem o tym jednym momencie z Adrianem i nadal boli. Nie myślałem, że Alisson jest nam potrzebny bo potrzebujemy kogoś żeby coś bronić, ale żeby nie sabotował wysiłków całej drużyny.
Mnie też boli cały czas ten mecz. Niewdzięczny wynik. Niewdzięczna i bezwzględna piłka, która w kilka minut brutalnie zepchnęła nas z nieba do piekła. Nadal nie mogę się pogodzić z tym meczem.
Bramkarz to niewdzięczna rola. Ale błąd Adriana był skandaliczny i raczej niezrozumiały. Miał całą lewą stronę pustą, a nawet wystarczyło przyjąć i szybko wykopać w górę piłkę. A on zrobił mniej więcej to co Karius z Benzemą. Podarował bramkę i awans za jednym machnięciem. W nocy spać nie mogłem bo ciągle myślałem o tym jednym momencie z Adrianem i nadal boli. Nie myślałem, że Alisson jest nam potrzebny bo potrzebujemy kogoś żeby coś bronić, ale żeby nie sabotował wysiłków całej drużyny.